Słabo mi – o procesie twórczym

Każdy ma jakieś mocne strony. Moimi są moje słabości.

Od zawsze czułam, że mam w brzuchu otwartą ranę, bliżej nieokreśloną miękką konsystencję, która nie chce stwardnieć w żaden pancerz; organizm raniony przez każdy bodziec z zewnątrz. Wada? Dysfunkcja? Norma?

Odniesienia do brzucha nie są przypadkowe.

Zamiast opozycji mózg-serce, funkcjonuje u mnie zestaw mózg–żołądek. Wszystko kumuluje się gdzieś w trzewiach. Ze wstydu ściska mnie w brzuchu, nie w mózgu. Stres wywołuje mdłości i brak apetytu, nie brak myślenia. Miłość zawsze rozsiewa się po całym układzie pokarmowym, serce nie jest na tej trasie. Sam proces myślenia to bardzo cielesne zjawisko. Moje myśli to: pot, drżenie, gęsia skórka, ręka ochraniająca szyję, splątane nogi. To ciało się blokuje, przepływ myśli jest zawsze wartki i nieskrępowany.

Różne są tego skutki. Czasem rezygnuję z wyjścia do ludzi, bo wydaje mi się, że każdy na mnie patrzy, chociaż wiem, że nikt nie zwraca na moją obecność żadnej uwagi. Ja widzę każdy szczegół, stąd paranoja, że to działa także w drugą stronę i świat gapi się na mój każdy ruch i potknięcie. Przez co potykam się bez przerwy, bo im bardziej skupiasz myśli na wykonywanej czynności, tym większe prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak. Bez przerwy się boję, że moje ciało zdradzi moje myśli.

Stąd się też wzięło pisanie. Nigdy nie miałam zdolności analitycznego i logicznego myślenia. Mylę wszystkie daty, fakty i porządki. Nic nie zapamiętuję na dłużej. Nie umiem nawet złożyć jednej poprawnej wypowiedzi na głos.

Nie jestem tak kreatywna i inteligentna, za jaką chciałabym uchodzić. Mój sposób komunikacji to nieskoordynowany ciąg skojarzeń i emocji. Bez przerwy naginam rzeczywistość i usiłuję się od niej dystansować. O wiele łatwiej mi pisać, fantazjować i zmyślać, niż żyć w czasie teraźniejszym. Czas teraźniejszy ma dla mnie największą wartość, gdy tworzę. W pisaniu nie czuję żadnych ograniczeń, żadnych spojrzeń.

Na początku nie widziałam tego naturalnego połączenia procesu życia i istnienia. Pisanie było zajęciem, hobby, pracą. Naddatkiem. Czasem uciążliwym balastem, czasem przyjemnym odcięciem się od przymusu decydowania o różnych sprawach. Pisałam wiersze, które szybko przeszły w prozę. W prozie eksperymentowałam z granicami i formami języka. To była czysta frajda, wybuch nieposkromionej wyobraźni. Nie sądziłam, że ktoś zechce to wydać. Miałam 17 lat i stało się. Debiut książkowy. Trzy lata później druga książka. A potem kryzys. Pisarski, tożsamości, istnienia. Idealnie zsynchronizowane, by nie pozostała żadna płaszczyzna nadziei.

 

Zabrałam się za życie. Skończyłam studia, znalazłam pracę. Ale w brzuchu wciąż miałam dziurę i wciąż świat wydawał się tak samo wrogi, jak pociągający. Ani studia, ani praca, ani relacje, nie przyczyniały się do polepszenia mojej sytuacji. To był moment uświadomienia sobie, że pisanie nie jest wyłącznie naddatkiem, wyborem i pasją. Jest częścią mojej tożsamości, procesem podobnym wszystkim innym, jakie przytrzymywały mnie przy życiu. Miało właściwości autoterapeutyczne. Potrzebowałam go jako ochrony, do wzmocnienia układu immunologicznego. Chociaż czułam się wypalona jako pisarka, postanowiłam podejść do pisania od drugiej strony: skupić się na samym procesie, nie jego efektach.

Kanibale okladkaTak narodził się pomysł projektu Kanibale. Mojej trzeciej książki, którą ukończ

yłam przed pogrążeniem się w życiu bez pisania. Bałam się jej. Bałam się do niej wrócić, odkryć siebie sprzed paru lat. Chciałam już iść dalej, ale czułam, że muszę się wcześniej z nią rozdzielić.

Znów bałam się spojrzeń, opinii, uwag – elementów nierozerwalnie związanych z tworzeniem. A gdyby o tym zapomnieć? Nie chodziło mi tylko o publikację, weryfikację, marketing, promocję i dystrybucję. Chciałam znów odzyskać czas teraźniejszy. I chciałam ukoić ból dziury w brzuchu.

Pomysł był prosty: wyjść poza sam tekst powieści. Nawiązać współpracę z ludźmi, którzy mogliby dodać twórczo coś od siebie. Wyjść ze swojej ciasnej strefy komfortu, powiedzieć na głos o swoich prawdziwych pragnieniach. Zrobiłam plan działania – zbudowanie swojej strony internetowej, realizacja spotu, nagranie fragmentów audio, stworzenie ilustracji. Już w trakcie okazało się, że ten szereg działań, to będzie walka o przetrwanie i walka ze sobą.

Z procesu twórczego wpadłam w proces organizowania, załatwiania, uczenia się i nieustannego wątpienia. Z pisania w pustym, ciepłym pokoju, do wydawniczych procesów, o jakich nie miałam żadnego pojęcia.

Jestem już na ostatniej prostej. Wciąż przyjemność z wykonania kolejnych kroków zastępuje uczucie ulgi, że w ogóle udaje się je realizować. Poddenerwowanie towarzyszy częściej niż podekscytowanie. Od roku budzę się ze ściśniętym żołądkiem. I ze zdziwieniem obserwuję, jak mój plan wchodzi w życie. Bez większych trudów. Trudy siedzą we mnie. Sama się blokuję, sama opóźniam. Ludzie reagują życzliwością i zrozumieniem na szczerość. Gratulują odwagi, mimo że nie czuję się odważna. Raczej wytrwała i uparta.

Chociaż staram się strącać sukces z pola widzenia, strach przed porażką bywa paraliżujący. “Kto mówi o zwycięstwie? Przetrwanie jest wszystkim” – powtarzam sobie za Rielkem. Liczy się tylko tu i teraz.

Piszę, żeby mieć siłę wyjść z domu. Piszę, żeby zwiększyć samoocenę. Piszę, żeby zrozumieć. Piszę, żeby nawiązywać relacje. Każdy kolejny wykonany krok to nowa lekcja o sobie. Widzę, czego się lękam, a co przychodzi mi z łatwością. Próbuję wszystkie niepowodzenia i wątpliwości traktować jako materiał do pracy.

Jestem wciąż słaba, ale nie chcę z tym walczyć, bo kim się wtedy stanę? Ciągle błądzę, ciągle próbuję od nowa, ciągle powtarzam te same błędy i ciągle jednak mam siłę. To wychodzi gdzieś z wewnątrz. Z moich trzewi.

 


O AUTORCE

Processed with VSCO with p5 preset
(fot. Dominika Dunajewska)

Paulina Bukowska

Urodzona pewnego listopadowego dnia w 1990 roku. Absolwentka filmoznawstwa. Autorka dwóch powieści wydanych przez wydawnictwo Znak: Niezidentyfikowanego Obiektu Halucynogennego (2007) i Córeczki (2010). Zawodowo udziela się przy festiwalach filmowych.

Więcej o projekcie Kanibale: facebook.com/projektkanibale

www: paulinabukowska.pl

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s